
Galettes, crepes - czyli naleśniki inaczej
Gosia jest właścicielką i pomysłodawczynią Psa Pianisty, czyli nowej bretońskiej naleśnikarni w Krakowie. Podkreślamy, bretońskiej.
“Bretońskie naleśniki różnią się nieco od tych z innych zakątków Francji. Każda prowincja ma swój nieco zmodyfikowany przepis. Przeszłam specjalne szkolenie w Bretanii, by nauczyć się jak robić prawdziwe, tradycyjne galettes i crepes.”
Galettes? Crepes? A nie wystarczy samo słowo “naleśnik”?
“Jest różnica pomiędzy tymi dwoma naleśnikami. Galettes to naleśnik z ciasta z mąki gryczanej, jest bardziej <<wytrawny>>, nadaje się do słonych dań. Jednak tutaj ja wstrzymuję się od ogromnej ilości składników w nadzieniu, zazwyczaj kończy się na około trzech.
Crepes natomiast to bardziej znane naleśniki z ciasta z mąki pszennej, najczęściej ze słodkimi składnikami. We Francji podaje się je z cukrem i cynamonem, u nas można spróbować ich np. z solonym karmelem.
Oba rodzaje to dość cienkie, chrupiące naleśniki. Galettes są przy tym bardzo sycące. Ponadto z całą pewnością mogę zapewnić, że są bezpieczne dla osób nietolerujących gluten. W naszej ofercie znajdziecie jeszcze omlety, sałatki i przepyszną kawę.”
Większość produktów wykorzystywanych do tworzenia dań z naleśników są lokalnego pochodzenia. Trudno się dziwić, skoro Pies Pianista znajduje się rzut beretem od Rynku Kleparskiego, gdzie na bieżąco mogą zaopatrywać się w świeże owoce i warzywa. Ponadto mąka gryczana jest specjalnie tworzona i sprowadzana z ekologicznego młyna na Mazowszu.
Zawsze chciałam mieć coś swojego

“Od zawsze chciałam otworzyć coś małego w stylu bistro. Na pomysł naleśnikarni wpadłam nieco przypadkiem. We Francji jadłam sporo galettes i crepes w porze lunchu… Zauważyłam, że w Polsce nie znajdę takiej knajpki, by móc przypomnieć sobie ich smak.Teraz naleśniki stają się modnym trendem kulinarnym, jednak jeśli chcecie zjeść autentycznego, francuskiego naleśnika, to tylko u mnie. (śmiech)”
Tworzenie samego miejsca zajęło Gosi jednak sporo czasu. Nałożyło się na to kilka czynników.
“Na pomysł wpadłam dawno temu. Bardzo powoli marzenie przemieniało się w rzeczywistość. Pierwszym krokiem ku jego realizacji było szkolenie w Bretanii. Od tego czasu minął znów rok z okładem, w międzyczasie urodziłam drugie dziecko i przez to musiałam nieco zmodyfikować swoje plany. Nie chciałam otwierać mając malutkie dziecko, ale zainteresowałam się tematem dofinansowania z unii europejskiej.Kiedy wciągnęłam się w pisanie biznesplanów nie było już odwrotu. Powoli zaczęłam szukać miejsca na Psa Pianistę, choć przypominam, że nie chciałam otwierać tak szybko. (śmiech) Tak wyszło, że akurat niedaleko mojego domu zwolnił się lokal, dogadałam się z właścicielem i wynajęłam. Gdyby nie to, nie byłoby teraz Psa Pianisty, tylko dopiero za rok, może dwa.”

Nie oszczędzaj, jeśli nie musisz
Od czasu otwarcia Gosia jest bardzo zadowolona ze swojego dzieła. Wnętrze lokalu to całkowicie jej dzieło. Inspirowany jest stylem skandynawskim, ale otwarta kuchnia to typowo francuska przestrzeń. Cały sprzęt do przygotowywania naleśników został sprowadzony z Francji i Gosia bardzo o niego dba, gdyż jest bardzo delikatny i czuły na wszelkie wstrząsy. Ponadto współpracuje z dwoma pracownikami, którzy, jak uważa, “zaczynają robić lepsze naleśniki od niej samej”. Według właścicielki właśnie to jest najważniejsze - znaleźć ludzi, z którymi będzie się dobrze pracowało.
Jeśli chodzi o inne rady dla młodych biznesmenów, Gosia mówi
“Powinniście znaleźć kogoś, kto pracuje w podobnej branży i będzie się chciał podzielić wiedzą. Popełniałam swoje błędy, ale wielu uniknęłam właśnie dzięki temu, że poradziłam się kogoś, kto się na tym zna. Ponadto dużo, dużo czytać na wybrany temat.
Na wielu rzeczach nie należy oszczędzać - wszystko na czym przyoszczędziłam się na mnie zemściło (śmiech). Uważam, że warto iść do urzędów i zapytać face to face o niektóre sprawy, bo wbrew pozorom ludzie tam pracujący są pomocni.”
Gdzie spotkać Psa?

Internetowo Pies Pianista jest nieco incognito. Owszem, znajdziecie fanpage na facebooku, ale skontaktować się nie jest już tak łatwo. Gosia tłumaczy, że stawia bardziej na marketing szeptany i spotkanie twarzą w twarz niż wirtualnie.
Marzenia senne w realu
Mamy Francję, mamy naleśnikarnię… Skąd jednak w tym wszystkim wzięła się nazwa Pies Pianista?
“Przyśnił mi się pies pianista jako zbitka z całego dnia. Byłam zachwycona faktem, że mózg poskładał fakty w formie psa pianisty w gipsie pobitego w windzie. To było wiele lat temu. Wtedy śniło mi się dużo ciekawych rzeczy i ta nazwa jest wspomnieniem tamtych czasów. (śmiech)”
Pies Pianista,
ul. Paderewskiego 4, Kraków
Autor i zdjęcia: Anna Wróblewska
ul. Paderewskiego 4, Kraków
Autor i zdjęcia: Anna Wróblewska
Fajnie, że są ludzie, którzy nie boją się dążyć a marzeniami :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będąc w Krakowie wpadnę - tylko jedno mnie dziwi Skandynawski wystrój do kuchni francuskiej :D Nie zmienia to faktu, że na zdjęciach wygląda to przeuroczo :D
Naleśniki pyszne, a wystrój... cóż, taki jak wszędzie
OdpowiedzUsuń